home

Home

emoji_events

Ranking

star

Premium

event

Mecze

account_circle

Logowanie

 
Zagramy w Finale! - RELACJA 1 tydzień temu | 10.04.2025, 21:47
Zagramy w Finale! - RELACJA

W rozegranym wczoraj meczu półfinałowym Jaxan Dolnośląskiego Pucharu Polski zmierzyły się drużyny Baryczy Sułów i trzecioligowych Karkonoszy Jelenia Góra. Mecz przyciągnął na trybuny komplet widzów i cieszył się dużym zainteresowaniem wśród kibiców. Wpływ na to miała z pewnością zeszłoroczna, fantastyczna przygoda z rozgrywkami Tysiąca Drużyn, kiedy to wygraliśmy Puchar i mogliśmy zadebiutować na szczeblu centralnym. W finale tamtych rozgrywek pokonaliśmy właśnie Karkonosze po rzutach karnych (w regulaminowym czasie był remis 0:0).

Tym razem podejmowaliśmy jeleniogórzan na naszym boisku, co mogło być naszym atutem – w Sułowie, co do zasady, nie przegrywamy.

Pierwsza faza meczu to lekka przewaga gości, ale w 20. minucie, po pierwszym stałym fragmencie gry, to Barycz mogła cieszyć się z pierwszej bramki i objęcia prowadzenia. Grzegorz Kotowicz wykonywał rzut wolny z lewej strony boiska, dośrodkował w światło bramki, a tam znakomicie odnalazł się Wojciech Łuczak, który umieścił piłkę w siatce. Wojtek Łuczak w najlepszy sposób zrehabilitował się tym samym kibicom za ostatni mecz i uszczęśliwił trybuny!

Barycz koncentrowała się głównie na defensywie, choć raz po raz przedzierała się pod bramkę Karkonoszy. Goście odpowiadali strzałami z dystansu, a ich główną siłą napędową w ofensywie był związany z Sułowem Marcin Przybylski.

W drugiej połowie wydawało się, że Barycz będzie w stanie bardziej zagrozić bramce rywali. Doprowadzaliśmy piłkę do granicy pola karnego, ale nie tworzyliśmy akcji, które mogły zakończyć się golem. Mimo to ofensywne nastawienie dawało nadzieję na podwyższenie wyniku.

W 60. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Marcin Przybylski. Napastnik Karkonoszy minął dwóch naszych zawodników i oddał strzał w samo okienko bramki, nie dając szans Dominikowi Budzyńskiemu.

To dodało skrzydeł gościom, którzy mieli kilka dogodnych sytuacji, ale na posterunku był Dominik Budzyński lub skutecznie interweniowali nasi obrońcy. Przewaga Karkonoszy była dość wyraźna. Na pewno zauważył to trener Horwat i postanowił dokonać kilku zmian. Aby utrudnić rywalom rozgrywanie piłki od tyłu, wprowadził drugiego napastnika – Wiktora Kacprzaka – oraz wymienił skrzydła, wprowadzając Mateusza Stempina i Dawida Bąka. Za strzelca bramki, Wojtka Łuczaka, wszedł Jakub Smektała. Zmiany te miały na celu nie tylko wzmocnienie ofensywy, ale także przeniesienie gry na połowę przeciwnika.

To przyniosło oczekiwany skutek – w ostatnich 10 minutach meczu mieliśmy swoje szanse. Bliski strzelenia bramki głową był Piotr Grzelczak, a dwukrotnie groźnie, choć niecelnie, uderzał Jakub Smektała. Do końca meczu niewiele się już jednak zmieniło, a kibice na trybunach powoli zaczęli przyzwyczajać się do myśli o serii rzutów karnych. Tak też się stało. Dobrze prowadzący ten mecz sędzia Kajetan Kasprzyk zakończył spotkanie i zarządził jedenastki.

Pierwszy do piłki podszedł Marcin Przybylski, ale Dominik Budzyński wyczuł strzelca i obronił rzut karny. Do pierwszego rzutu karnego w naszej drużynie podszedł Łukasz Bogusławski i pewnie pokonał Patryka Kukulskiego.

To, co wydarzyło się później, można już opisać tylko jako „One Man Show”! Absolutnym bohaterem serii jedenastek został nasz kapitan – Dominik Budzyński, który obronił kolejne trzy rzuty karne z rzędu, wprowadzając w ekstazę wszystkich kibiców na stadionie! Wyczyn „Budzika” to coś absolutnie wyjątkowego – cztery obronione karne z rzędu to wydarzenie, które z pewnością odbije się szerokim echem w piłkarskiej Polsce!

Awans do finału to ogromna sprawa – zawsze trudno przejść tę ścieżkę dwa lata z rzędu. Naszej drużynie należą się ogromne słowa uznania za skuteczne przełamanie po ligowej porażce w Złotoryi i przekucie sportowej złości w sukces!

Podziękowania należą się wszystkim zawodnikom – zarówno tym, którzy grali, jak i tym, którzy pozostali na ławce rezerwowych. Słowa uznania kierujemy również do całego sztabu szkoleniowego i trenera Horwata, który dobrze przygotował drużynę do tego spotkania.

Mamy nadzieję, że awans do finału doda nam wiatru w żagle na dalszą część sezonu ligowego!

Udostępnij
 
© SPORTIGIO 2025