home

Home

emoji_events

Ranking

star

Premium

event

Mecze

account_circle

Logowanie

 
Odpadamy z Pucharu! Relacja z meczu ze Ślęzą. 2 tygodnie temu | 16.10.2025, 23:14
Odpadamy z Pucharu! Relacja z meczu ze Ślęzą.

Mecz ze Ślęzą Wrocław miał być dla Baryczy Sułów prawdziwym testem – sprawdzianem nie tylko sportowym, ale również mentalnym. Starcie z trzecioligowcem, mimo jego problemów w lidze, dawało okazję do konfrontacji z rywalem, który na co dzień funkcjonuje o poziom wyżej. Niestety, środowy wieczór boleśnie przypomniał, że między IV a III ligą różnice nie zacierają się łatwo – Ślęza zwyciężyła 4:1, a Barycz musiała przełknąć gorzką, ale potrzebną lekcję pokory.

Pierwsze ciosy i utrata kontroli

Spotkanie rozpoczęło się od dynamicznych ataków gości. Już w 8. minucie, po wrzucie z autu i zbyt biernej postawie naszej defensywy, Ślęza objęła prowadzenie po trafieniu Alfonso. Zespół z Wrocławia złapał wiatr w żagle, a w 15. minucie był bliski podwyższenia wyniku – na szczęście skuteczna interwencja Jana Leończyka zapobiegła katastrofie.

Nasza gra była jednak daleka od tej, do której przyzwyczailiśmy kibiców. Niedokładność, zbyt wolne tempo, brak reakcji po stracie – te elementy kłuły w oczy. W 24. minucie przyszło kolejne nieszczęście – druga żółta kartka dla Łukasza Bogusławskiego zmusiła nas do gry w dziesiątkę. Chwilę później główka Kacpra Bieńkowskiego po rzucie rożnym dała Ślęzie prowadzenie 2:0.

Ten moment był przełomowy – nasi zawodnicy wyraźnie stracili wiarę w korzystny rezultat. Ślęza kontrolowała wydarzenia, a w 41. minucie Jakub Bohdanowicz, były zawodnik Baryczy, ustalił wynik pierwszej połowy na 3:0. Warto dodać, że zachował się z klasą, rezygnując z celebracji gola.

Próba reakcji po przerwie

Po przerwie zespół trenera Horwata wyszedł na murawę odmieniony – bardziej zdeterminowany i aktywniejszy. Mimo gry w osłabieniu, Barycz przesunęła się wyżej i starała się odgryzać rywalowi. Główka Piotra Grzelczaka tuż po wznowieniu gry była sygnałem, że gospodarze nie zamierzają się poddać.

Kolejne zmiany wprowadzone przez trenera – m.in. wejście Adriana Puchały i Grzegorza Kotowicza – wniosły świeżość i energię. Zespół zaczął lepiej operować piłką, pojawiły się odważniejsze wejścia skrzydłami, szczególnie aktywny był Dawid Bąk. Wysiłki długo nie przynosiły efektu, aż w 82. minucie właśnie Bąk dopiął swego – jego strzał zaskoczył bramkarza Kacpra Kozioła i po błędzie piłka wturlała się do siatki.

Nadzieje kibiców odżyły, ale tylko na chwilę. Dwie minuty później Ślęza odpowiedziała celnym uderzeniem Konrada Korby, ustalając wynik meczu na 4:1.

Pokora zamiast samozadowolenia

Trudno uciec od wniosku, że ten mecz obnażył nasze słabsze strony. Po serii dwunastu ligowych zwycięstw i dwóch triumfach pucharowych mogliśmy – choć nieświadomie – popaść w przekonanie, że jesteśmy już gotowym zespołem na III ligę. Ślęza brutalnie zweryfikowała to przeświadczenie.

Różnica w tempie, w sposobie grania „na jeden kontakt”, w intensywności – była widoczna gołym okiem. Goście grali szybciej, reagowali wcześniej, potrafili wykorzystać nasze błędy. Jak powiedział po meczu jeden z członków sztabu, „To była piłkarska lekcja, którą warto odrobić bez wymówek”.

Co dalej?

Pucharowa przygoda dobiegła końca, ale cel nadrzędny pozostaje ten sam – awans sportowy w lidze. Ten mecz może okazać się cenniejszy niż niejeden wygrany ligowy pojedynek, jeśli drużyna właściwie odczyta jego przesłanie.

Bo choć w środę zabrakło szybkości i precyzji, to nie zabrakło ambicji, szczególnie po przerwie. A jeśli do niej dołożymy chłodną analizę błędów i konsekwencję w pracy, Barycz Sułów wróci silniejsza. Z pokorą, ale i z przekonaniem, że droga, którą obraliśmy, jest właściwa. Okazja do tego już w sobotę w ligowym starciu z Twardym Świętoszów.

Skład: Budzyński - Leończyk (70' Jasiński), Wdowiak, Bogusławski, Bachta (55' Adamkiewicz) - Gil (46' Kotowicz), Tomaszewski, Majbroda (55' Bąk), Stempin (55' Stempin)  - Grzelczak, Przybylski (46' Puchała)

Udostępnij
 
© SPORTIGIO 2025