Mecz z Piastem Nowa Ruda był określany jako jeden z najbardziej wymagających na drodze Baryczy w tym sezonie. Zespół z Nowej Rudy miał kapitalny początek rozgrywek – długo dotrzymywał nam kroku, notując serię zwycięstw i utrzymując się w ścisłej czołówce ligi. Wrzesień nie był już jednak tak udany dla Piasta. Pojawiły się pierwsze porażki, a nasza przewaga zaczęła systematycznie rosnąć. Trzeba przyznać, że nie tylko Piast tracił punkty – potknięcia zaliczały również inne czołowe drużyny, takie jak Lechia Dzierżoniów czy Piast Żmigród. Barycz, notując kolejne wygrane, konsekwentnie odjeżdżała reszcie stawki.
Mimo to spodziewaliśmy się w Sułowie trudnego spotkania. Piast to ciekawy, młody zespół prowadzony przez trenera Grzegorza Borowego, w którym nie brakuje doświadczonych zawodników – choćby Arkadiusza Piecha czy bramkarza Bartłomieja Kota. Mieszanka rutyny z młodością zawsze potrafi sprawić problemy. Ostatecznie jednak okazało się, że w składzie gości zabrakło zarówno Piecha (pauza za kartki), jak i Kota (uraz).
Spotkanie rozpoczęło się jednak nie po naszej myśli. Już w 5. minucie, po fatalnym rozegraniu piłki w strefie obronnej, Bohdan Starostenko przejął futbolówkę i pokonał Dominika Budzyńskiego. Stracony gol wyraźnie wybił nas z rytmu – w nasze szeregi wkradła się nerwowość, a wraz z nią niedokładność w rozegraniu. Goście, mając korzystny wynik, ustawili się głęboko i szukali swoich szans w kontratakach. Kilka z nich mogło zakończyć się drugim golem.
Od około 30. minuty Barycz zaczęła łapać swój rytm. Coraz częściej gościliśmy pod bramką Piasta, jednak dobrze zorganizowana defensywa Noworudzian skutecznie łapała naszych zawodników na spalonym. Mimo rosnącej przewagi i zniecierpliwienia trybun, pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gości 0:1.
Po przerwie trener Horwat nie dokonał zmian personalnych, a jedynie zamienił skrzydłowych stronami – Jakub Gil przeszedł na lewą flankę, a Grzegorz Kotowicz na prawą. Jak się okazało, była to decyzja trafiona w dziesiątkę. Minęła zaledwie minuta drugiej połowy, gdy Marcin Przybylski zagrał świetne prostopadłe podanie do Gila, który w sytuacji sam na sam popisał się klasową podcinką, wyrównując stan meczu.
Kilka minut później znów błysnął duet Bachta – Gil. Maciej Bachta idealnie dograł w pole karne, a Jakub Gil w swoim stylu – z techniką i spokojem – po raz drugi umieścił piłkę w siatce, mimo gąszczu obrońców. Stadion eksplodował z radości, a Barycz w krótkim czasie odwróciła losy spotkania!
W 63. minucie przed polem karnym faulowany był Kotowicz. Do piłki podszedł Wojciech Łuczak i kapitalnym uderzeniem nad murem nie dał żadnych szans bramkarzowi Piasta. Było 3:1, a mecz – praktycznie rozstrzygnięty. Trzy szybkie trafienia wyraźnie podcięły skrzydła ambitnej drużynie z Nowej Rudy.
Trener Horwat w dalszej części meczu wprowadził kilku zmienników, a Barycz do końca kontrolowała wydarzenia na boisku, nie pozwalając rywalowi na zbyt wiele.
To już jedenaste z rzędu ligowe zwycięstwo Baryczy Sułów, które śrubuje klubowy rekord! Za naszymi plecami trwa zacięta walka, ale goniące drużyny gubią punkty, a my konsekwentnie powiększamy przewagę. Do czołówki dołączył zespół Moto-Jelcza Oława, obecnie drugi w tabeli, choć warto pamiętać o nierozegranym meczu Piasta Żmigród z Lechią Dzierżoniów.
Przed nami seria meczów z beniaminkami w ramach rozgrywek Koleje Dolnośląskie IV ligi. W sobotę zagramy w Strzegomiu, a w środę czeka nas ćwierćfinałowy pojedynek Pucharu Polski ze Ślęzą Wrocław – przedstawicielem III ligi. Październik zapowiada się pasjonująco!
Skład Baryczy Sułów:
Budzyński – Bachta, Kucharczyk, Wdowiak, Adamkiewicz – Kotowicz (70’ Stempin), Łuczak (74’ Majborda), Tomaszewski (90’ Samołyk), Gil (87’ Adamkiewicz) – Przybylski (77’ Puchała), Grzelczak